Ankietka
Mamo, tato – lubisz pływać?
Odpowiedź tak – czytaj dalej.
Odpowiedź nie – czytaj dalej.
Początek
Niedziela, maj 2018 roku, godzina 10 rano. Nasz pierwszy raz na basenie. No może nie nasz, a naszej córki. Jowita ma niespełna cztery miesiące, waży 6kg i trzyma samodzielnie główkę. Chyba zawsze będę pamiętać jak bardzo bałam się wejść z nią do basenu pierwszy raz. Jak się domyślacie – zupełnie niepotrzebnie. Dla Jowiśki wejście do wody było jak powrót do mojego brzucha.
Decyzję o zajęciach w szkole pływania dla niemowląt podjęliśmy nim Jowita się urodziła. Z perspektywy czasu z pełnym przekonaniem mogę przyznać, że lepszej nie mogliśmy podjąć.

Wchodzimy do wody
Nie wskoczyłyśmy do wody zaraz po wejściu do Aquaparku. Trzeba było dać małej czas na oswojenie się z nowym miejscem. Dlatego spacerujemy i zwiedzamy. Jest dobrze, nie płacze, nie protestuje. Wchodzimy do wody. Powoli, spokojnie. Temperatura wody w basenie rekreacyjnym to około 30 – 33 stopnie. Cieplutko i przyjemnie. Po wejściu do basenu przytulamy się. Jowita zadowolona, czuje się bezpieczna w moich ramionach i bardzo szybko odnajduje się w nowym – starym środowisku wodnym. Jak ryba w wodzie? Na pewno jak dziecko w brzuchu mamy.
Jak wyglądają zajęcia na basenie z niemowlakiem?
Nasze zajęcia trwają pół godziny. Krótko? Może dla dorosłego. Dla niemowlaka 30 minut to całkiem sporo. Z doświadczenia wiem, że po upływie tego czasu nasze maleństwo jest już zmęczone.
W trakcie zajęć wykonujemy różne ćwiczenia pod czujnym okiem instruktorów. Ćwiczenia mają różny stopień trudności i są urozmaicone (piłeczki, zabawki unoszące się na wodzie, konewki). Uczymy się pływać na brzuszku, na plecach, wskakiwać do wody, a także nurkujemy. Czy to bezpieczne? Tak! Oczywiście trzeba pamiętać o pewnych zasadach i wiedzieć jak postępować, np. w przypadku, gdy maluch zachłyśnie się wodą. Instynktownie zaczynamy dziecko poklepywać po plecach? Błąd. Chwytamy je tak, aby główka była w dole, niżej niż reszta ciała. Wtedy unikniemy ewentualnego dostania się wody dalej. Widzieliście?
Po co chodzić na basen z niemowlakiem?
Przede wszystkim po to, aby wspierać jego wszechstronny rozwój: fizyczny, intelektualny, społeczny i psychiczny. W tym miejscu mogłabym wkleić masę mądrości z różnych poradników i innych źródeł. Zgadzam się z większością, ale napiszę Wam dlaczego warto chodzić na basen z niemowlakiem z mojej perspektywy. Po blisko roku naszych basenowych doświadczeń stworzyłam swoją listę10 powodów, dla których zabieramy Jowitę co tydzień na pływalnię.
10 powodów, dla których warto zabierać niemowlaka na basen.
- Zajęcia na basenie mają nieoceniony wpływ na rozwój fizyczny niemowlaka – Jowita szybko usiadła, długo raczkowała i stosunkowo wcześnie podjęła pierwsze próby chodzenia.
- Uczymy Jowiśkę jak zdrowo i aktywnie spędzać wolny czas.
- Odporność – Jowita nie choruje! (Na basen zimą?! Przeziębi się! – wkładam między bajki).
- Nie mamy problemu z płukaniem główki po umyciu włosów. Raz, dwa, trzy i kubek wody na głowę (Tak, wiem, barbarzyństwo).
- Gdy wchodzimy do szatni jest jeden wielki pisk radości.
- Jowita: mama jest blisko i tylko dla mnie. Przytulamy się i bawimy w wodzie. Mama tak ładnie się wtedy do mnie uśmiecha (bliskość rodzica).
- Jowita: lubię bawić się z dziećmi, a najbardziej lubię zaczepiać Roberta (kontakt z rówieśnikami, funkcjonowanie w grupie).
- Jowita: mogę być „na golaska” … tylko ta pielucha!
- Jowita: Pani ma taką fajną lalkę. Czasami mogę się nią chwilę pobawić. (Lalka bobas, na której instruktorzy pokazują jak prawidłowo wykonywać ćwiczenie).
- Po zajęciach w wodzie dziecko bardzo dobrze śpi (zmęczenie!) i ma wilczy apetyt.
- Miało być 10 powodów.
- Jowita jest oswojona z wodą. Nie powinno być problemu, gdy pojedzie na kolonie na Mazury czy będzie chciała iść ze znajomymi na basen. A może obóz żeglarski? Rozmarzyłam się!
- Radość z naszych wodnych sukcesów, ale też przyjmowanie porażki i niepowodzenia (nic na siłę, nie zmuszamy, nie wykonujemy żadnych ćwiczeń wbrew woli Jowity).
- Mobilizacja dla nas – rodziców. Niedziela niedzielą, ale trzeba sprawnie wstać, zjeść śniadanie, przygotować się do wyjazdu, by na 10 być na zajęciach.
- Wspólnie spędzony czas i nasz niedzielny rytuał: basen, obiad z deserem u dziadków i dużo, dużo zabawy.
- Wisienka na torcie. Mobilizacja dla mamy – sobotni wieczór z depilatorem (sic!)
Co zabieramy na basen, czyli niezbędnik.
- Niemowlę – sztuk 1 (z bliźniętami sprawa się nieco komplikuje).
- Specjalne pieluchy na basen (kupicie je w większości drogerii i marketów).
- Kostium kąpielowy dla niemowlaka? Nie – cukierkowe bikini czy najmodniejsze kąpielówki są zbędne, ponieważ maluch ma mieć maksymalny kontakt z wodą. Chodzi o to, by czuł opór wody całym swoim ciałkiem.
- Ręczniki. Jeden po wyjściu z wody, drugi na przewijak.
- „Coś” do jedzenia. Zazwyczaj dzieci po wodnych harcach są bardzo głodne. Wybór przekąski to już sprawa bardzo indywidualna. Ja na wszelki wypadek zawsze mam przy sobie piersi.
- Mokre chusteczki i pielucha na zmianę.
- Tyle. Wierzcie mi, nic więcej nie trzeba.
Mamo, tato, a Ty jaką formę spędzania wolnego czasu wybierzesz dla swojego maluszka?
Jeżeli nie lubisz, bądź nie umiesz pływać, może dasz szansę swojemu dziecku?
Decyzja należy do Ciebie. Pięknego dnia!