dolina chocholowska

Ale to już było … Dolina Chochołowska z siedmiomiesięcznym niemowlakiem

by Anna
0 comment

Blog

Blog nadal w fazie raczkowania, a nawet pełzania. Od dawna chciałam zacząć go pisać, ale miałam mnóstwo obaw. Czy to ma sens? Po co? Czy w ogóle ktoś to przeczyta? A nawet jeżeli już przeczyta, to czy zostanie ze mną na dłużej? Takie prozaiczne strachy pewnie towarzyszą większości osób, które rozpoczynają swoją przygodę z pisaniem bloga. To, że postanowiłam spróbować wcale nie oznacza, że obawy zniknęły. Wręcz przeciwnie! Jest ich zdecydowanie więcej! Wiadomo – im dalej w las …

Tygodnie mijały, a ja co jakiś czas myślałam – O! o tym bym mogła napisać … O! to jest temat na wpis… I dalej wątpiłam w sens i w swoje możliwości. Ale skoro tu jesteś i czytasz mój wpis to znaczy, że było warto.

Retrospekcje

                Ale to już było … Było, ale nie minęło bo wspomnienia wciąż żywe. Wszystko o czym chciałam napisać, a nie napisałam wcześniej napiszę w najbliższej przyszłości. Dlatego dziś przeczytasz o naszej „wyprawie” do Doliny Chochołowskiej w sierpniu 2018 roku. Jowita miała wtedy niespełna siedem miesięcy, Tusia za miesiąc skończyła 11 lat.

Tatry z niemowlakiem?

               Bardzo często spotykam się z opinią, że wyjazd w góry z niemowlakiem nie ma najmniejszego sensu. Mam wrażenie, że mówią tak osoby, które nigdy z tym niemowlakiem w górach nie były lub zwyczajnie nie mają dzieci. Każdy kto kocha góry, będzie w nie jeździł ze swoim maleństwem.

               Na początek doliny, oczywiście nie wszystkie. Wybraliśmy Chochołowską i Strążyską (!), ta druga pojawi się w oddzielnym wpisie.

Start

                16 sierpnia 2019 roku – długi weekend sierpniowy, dlatego wczesne śniadanie i w drogę. Po wyjeździe z Małego Cichego szybko przekonaliśmy się, że takich rannych ptaszków jak my jest dużo więcej. Nim dotarliśmy na Siwą Polanę Jowita zdążyła zdrzemnąć się, zrobić kupę i stanowczo miała dosyć siedzenia w foteliku, więc słyszało ją całe Zakopane. Na parkingu (godz. 9.00 rano) ciężko o miejsce. Do kasy TPN kolejka wcale nie mniejsza. Cóż, cała Polska na urlopie.

Dolina Chochołowska z siedmiomiesięcznym niemowlakiem

                Dolina Chochołowska – około 15 kilometrów w dwie strony, które można przejść spacerkiem w około 3,5 – 4 godziny. Nam spacer wydłużył się nieco … do 7 godzin.

                Jowita od urodzenia nie lubiła wszelkiego krępowania. Wózek, fotelik samochodowy czy fotelik do karmienia to dla niej istne tortury. Nie oczekiwaliśmy, że nagle chętnie będzie podziwiać widoki podróżując w spacerówce. Przez kilometr, może półtora, asfaltowego odcinka Chochołowskiej wózek się przydał. Dalej śmiało mogliśmy zostawić go po drodze i zabrać z powrotem. Wiśnia chętnie poznaje świat – na naszych rękach. Z odrobiną zazdrości zerkaliśmy na rodziny, które spotykaliśmy po drodze. Ich maleństwa spały w wózkach i w nosie miały te widoczki wokół.

                Dzień był przepiękny – bezchmurne niebo, słońce grzało z całych sił.

Po co zabierać malutkie dziecko w góry?

Wiecie co najbardziej zapadło mi w pamięć z tamtego dnia? Dwa rodzaje emocji. Jak pisałam, tego dnia do Doliny Chochołowskiej wybrały się tłumy. Rożni ludzie, w różnym wieku, w przeróżnych konfiguracjach.

Malutka Jowita na naszych rękach wzbudzała zainteresowanie. W zasadzie mogę mówić o dwóch rodzajach reakcji. Zdziwienie i nierzadko oburzenie z jednej strony oraz zrozumienie i entuzjazm z drugiej.

Oczywiście przeważają opinie, że zabieranie małych dzieci w góry jest nieodpowiedzialne, głupie i nierozsądne. Bo co z takiej wyprawy będzie miał maluch? Przecież i tak nic nie zapamięta, itd. Mogłabym mnożyć tego typu opinie. Jednak moja jest odmienna.

  • Wspólna wędrówka to czas, który jest tylko dla nas. Jesteśmy dla siebie i nic tego nie zaburza.
  • Dla dziecka najważniejsze jest to, że jest cały czas z rodzicem. Bliskość, bliskość i jeszcze raz bliskość.
  • Pracujemy na odporność – świeże powietrze, zmiana klimatu, przyroda na wyciągnięcie ręki.
  • Pokazujemy dziecku co kochamy, co jest dla nas ważne.
  • Dziecko nie pójdzie za naszą dobrą radą, a za naszym przykładem – uczymy jak zdrowo i aktywnie spędzać wolny czas.
  • Dziecko w górach to także sprawdzian dla nas.

Dziecko wszystko zmienia?

                Jeżeli możemy spędzać z malcem długie godziny w centrum handlowym, to równie dobrze możemy je spędzić na górskim spacerze. Przecież nikt tu nie mówi o tym, aby zabierać noworodka na Orlą Perć! Zacznijmy od „podstaw”. To my – rodzice decydujemy o tym w jaki sposób nasze dzieci będą spędzać wolny czas. Nim pociechy zaczną same decydować o swoich upodobaniach pokażmy im jaki mają wybór. Wędrujmy, zwiedzajmy, zarażajmy pasjami. Jaka mać, taka nać!

                To zależy od nas samych. Bo czy dziecko w jakiś sposób nas ogranicza? Nie. Sami się ograniczamy. Skoro przed przyjściem malca na świat uwielbialiśmy górskie wyprawy, to niby dlaczego mamy z nich rezygnować? Pokażmy dziecku co jest dla nas ważne. Otwórzmy przed nim swój świat.

Karmienie na żądanie

               Kto nie doświadczył może nie zrozumieć. Być może przeczyta to jakaś mama, która karmiła swoje dziecko nad Potokiem Chochołowskim albo pod bacówką. A gdy spotkają się w takich okolicznościach dwie matki karmiące to już w ogóle coś pięknego. I te ciekawskie spojrzenia innych. Zadziwiający jest fakt, że ludzi krępuje widok matki karmiącej piersią. Coś, co jest naturalne i pierwotne budzi niejednokrotnie tak skrajne reakcje, że aż dziw. Ale to już temat na inny wpis.

Meta

                7 pięknych godzin w jeszcze piękniejszych okolicznościach przyrody. Mała zdrzemnęła się ze dwa razy. Większość drogi przebyła na naszych rękach. Tusia w jedną stronę nieco marudziła, ale obiad z deserem w schronisku zrobił swoje. W drodze powrotnej szła przodem. Byliśmy razem, było sierpniowo, było dobrze!

dolina chocholowska

           

Udostępnij
0 comment
6

You may also like

Leave a Comment